26.11.2009

Cezary Leżeński -- Czy Bóg był po stronie Niemców


Okładka tej książki przenosi nas w zamglone lasy, gdzie polscy partyzanci żyli wśród płomieni ognisk, wybuchów bomb i łun pożarów. W tej surrealistycznej atmosferze zadawali sobie oni na pewno tytułowe pytanie. Ale czy było to pytanie?
Wyodrębnienie słowa "czy" oraz brak pytajnika sprawia, że w tytule jest coś ze stwierdzenia.

7.08.2009

Stanisław Vincenz -- Prawda starowieku

Pamięć dawnych dziejów i dawnych opowieści utrzymuje się długo i pewnie. Długowieczni ludzie, powiastuni cudowni o przebogatej pamięci, jak łąka górska soczystej a wonnej, przejrzystej i lotnej jak powietrze wierchowe, ale bynajmniej nie miękkiej jak wosk, co rzednie za lada tchnieniem, owszem twardej jak kryształ, powiadają: tak a tak było na pewno, nie inaczej, wszystko inne, to puste gadania. Lecz dziwów i cudów nie odsuwa się w zamierzchłe czasy. Opowieść przybliża je i przyciąga ku nam. Dzieją się i teraz. Przekazuje się je bowiem żywym słowem, tętniącym jak krew rodowa. Ta krew w żyłach rodów krąży, co w słowach powiastunów. Ludzie nie tylko krwią wiążą się z dawnymi rodami, lecz i wieściami o dawności. Nie tylko dziedzictwem trzymają się i karmią, lecz także żywą strugą wieści przekazanych. Inne plemiona mają swoje stare księgi, święte pisma i biblie wzniosłe, talmudy arcymądre, a nasze górskie rody żywą księgę mają.


Stanisław Vincenz - napisał tu coś, co może być mottem tego bloga. Pewno jest to prawda mało ambitna, bo nie da się jej wyrazić inaczej niż vincenzowsko - niby po ludowemu, ale kilka małych znaczków zdradza, że pisał to wykształcony Polak, jedynie rozmiłowany w huculskim myśleniu.
Vincenz tylko pozornie mówi o "czasie górskim", którego doświadczył chyba niejeden cepr w górach: "z Pisanego Kamienia do cerkwi Krasnojylskiej, to niedaleczko, ot minutek parę" (czyli idzie się 5 godzin górami). Tak naprawdę Vincenzowi chodzi o coś zupełnie innego - o konieczność subiektywizmu, o tworzenie osobnego świata, który istnieje tylko pomiędzy osobami wtajemniczonymi w opowieść.

1.07.2009

Ménie Muriel Dowie -- Panna w Karpatach

[Huculi] jest to rasa wojownicza. Jeszcze niedawno, idąc za pługiem, byli uzbrojeni po zęby, i ani ich wzrost, ani sokole twarze nie przywodziły na myśl spokojnego ludu rolniczego. Najprawdopodobniej już podczas panowania Rzymian na Rusi Czerwonej – gdy Kołomyja została założona przez rzymskich kolonistów – Huculi zamieszkiwali wschodnie Karpaty. Do siebie samych odnoszą się jak wojownicy, używają łacińskiego słowa >>leginju<< (legionista), a ich ulubiony zwrot to >>ej ware leginju!<<.
Wszystkie te hipotezy (...) odpowiedzą angielskiemu czytelnikowi na pytanie o rasową odrębność, o wyraźnie odmienną powierzchowność, temperament, zwyczaje tudzież moralność (...).


Ménie Muriel Dowie – była angielską damą, która sto dwadzieścia lat temu podróżowała po Karpatach, debiutując później swoimi wspomnieniami. Jest to fascynujące studium totalnej mitomanii oraz braku chęci zrozumienia napotykanych ludzi i scen, bowiem Dowie bardziej czerpie ze swoich idoli (Henry David Thoreau czy Leopold Sacher-Masoch – ten od sadyzmu) niż z tego, co widzi.
Warto zwrócić uwagę na ostatnie słowo w owym fragmencie. Wszyscy autorzy tamtych czasów piszący o Hucułach zgodnie twierdzą, że panuje tam jedna wielka komuna seksualna, wszyscy śpią ze sobą za pieniądze albo z czystej przyjemności, mąż rozporządza żoną, żona się z tego cieszy itp. Ciekaw jestem, ile z tych opowieści jest czczymi, książkowymi wyobrażeniami na temat „dzikusów”, a ile fantazjami erotycznymi cudzoziemców.

30.06.2009

Robert Bringhurst -- Te wiersze

Te wiersze, te wiersze,
te wiersze, mówi ona, to wiersze
bez miłości w środku. To są wiersze człowieka
który opuściłby swoją żonę i dziecko bo
przeszkadzały mu w pracy. To są wiersze
człowieka który zabiłby swoją matkę by zażądać
spadku. To są wiersze człowieka
podobnego do Platona, mówi ona, mając na myśli coś
czego nie rozumiem ale co i tak
mi ubliża. To są wiersze człowieka
który woli spać samemu niż z kobietą,
mówi ona. To są wiersze człowieka
o oczach jak scyzoryki, o rękach kieszonkowca,
wyplecione z wody i logiki
i głodu (...)



Robert Bringhurst - jest kanadyjskim poetą oraz typografem. Napisał podobno fajny i słynny nawet w Polsce podręcznik do typografii. Tłumaczył też eposy ludu Haida z zachodniego brzegu Ameryki Płn., co przyniosło mu popularność w zachodnich kręgach literackich, zaś ze strony Haida klątwę za to, że wykradł im ich opowieści, a następnie niewiernie przetłumaczył.

16.06.2009

Juliusz Słowacki -- Lilla Weneda

KRAK
Mamo, ja nie chcę więcej tego starca
Bić kamykami. On się już nie rusza.

GWINONA
Krak, jak wyrośniesz, będzie z ciebie baba.


Juliusz Słowacki - kiedy pisał on Lillę Wenedę, chyba nie wierzył już głęboko w stylistykę romantyczną ze całym jej napuszeniem, frenezją i pokręconymi bohaterami. Stąd wzięły się te przerysowania: fragmenty o Rozie zapładnianej przez popioły rycerzy, o Gwinonie dającej do zabawy swoim synkom oczy wyrwane wrogowi, czy o Sygonie, który obwieszcza swojemu władcy: "Lechu, jestem łysy."

26.05.2009

Dwóch pijaków na pętli w Bronowicach

[Pętla tramwajowa w Bronowicach Małych. Dwóch pijaków siedzi pod automatem do biletów, jeden śpiewa. Podchodzę do automatu.]
Pierwszy do drugiego: Ten pan nie ma dla nas żadnych drobnych.
[Śpiewa.]
Drugi: Przepraszam, czy ma pan jakieś drobne?
Pierwszy: Przecież mówił, że nie ma. Jakby miał, to by dał.
[Śpiewa.] [Automat nie chce mi przyjąć banknotu.]
Pierwszy: Wylatuje. Jak ja to mówię: wyskakuje.
[Śpiewa dalej.] [W końcu mi się udaje, wylatują drobne, chowam do portfela. Oni się patrzą.]
Pierwszy: Jakby miał, to by dał.


Dwaj pijacy - nie byli szczególnie wyjątkowi, ale pierwszy z nich śpiewał tak niesamowicie czystym głosem, że aż mu zazdrościłem. I tej gadki też. A była to któraś niedziela, przed południem.
Nie wiem, jaki alkohol czyni takie cuda.

22.04.2009

Michał Federowski -- Lud białoruski na Rusi Litewskiej

"Marcin Luter z wielkiej nauki zdumiał i ustanowił niemiecką wiarę. Wiele narodu przekabacił na Niemców. Tylko on sam wiedział, co niemiecka wiara nic nie warta, bo kiedy jego własna matka prosiła, że także chce zostać Niemkinią, to jej powiedział: >>Nie wolno!<<"

Michał Federowski - gromadził mnóstwo fantastycznych wypowiedzi, dowcipów i piosenek białoruskich chłopów.

12.04.2009

Marcin Świetlicki -- Gorączka

Długo pościł, a Bóg
nie przyjął postu.
Bez uzasadnień. Mógł,
a nie przyjął. Po prostu.

Pod powiekami
biała gorączka.
Gdyby anioła spotkał -
to z nim zwarłby się,

ale (...)


Marcin Świetlicki - jest religijny. Ciężko było mi zdecydować się na jakiś jego konkretny fragment z okazji Wielkiejnocy. U niego Wielkanoc trwa nieustannie: jednocześnie wydarza się śmierć, zwątpienie, zmaganie się Piotra z sobą, z tłumem, rozpacz, ciągłe zmartwychwstania, niedowierzanie i niezdarna radość.
Również Wielkanoc to cały Stary i Nowy Testament opowiedziany w Tydzień.
Wesołych Świąt Wam życzę.

6.04.2009

Pacal Quignard -- Wszystkie poranki świata

Naraz pan de Sainte Colombe chwycił swego ucznia za ramię i zatrzymał go. Przed nimi stał mały chłopiec, który opuścił spodnie i siusiał, robiąc dziurę w śniegu. Odgłos gorącego, topiącego śnieg moczu, mieszał się z trzaskiem pękających krysztalków lodu. Sainte Colombe ponownie położył palec na ustach.
- Nauczyłeś się odróżniać ozdobniki - rzekł.
- To również opadanie chromatyczne - popisał się wiedzą pan Marin Marais.
Pan de Sainte Colombe wzruszył ramionami.
(...)
Pan Marais dodał jeszcze:
- A może prawdziwa muzyka związana jest z ciszą?
- Nie - pokręcił przecząco pan de Sainte Colombe. Potem popatrzył chłodno na pana Marais i powiedział:
- Już późna noc. Skostniały mi nogi. Żegnam pana.
I znienacka pozostawił go samego.


Pascal Quignard - swoimi siedemdziesięcioma stronami opowiadania o mistrzu barokowej violi, panu de Sainte Colombe, powiedział mnóstwo o muzyce.
Muzyka, czyli coś, co łączy wszystkie pokolenia? Coś, co możemy poznawać bez żadnych ograniczeń, bez względu na to, kiedy ktoś ją zapisał? Jako twórcza siła, istniejąca potencjalnie wokół nas? Nad którą ludzie mogą tylko próbować zapanować?
Może tak, i właśnie dlatego cisza nie jest muzyką. Właśnie dlatego w ekranizacji tejże powieści muzyka nie jest grana przez postaci, lecz przechodzi ze sceny w scenę, co daje efekt wręcz baśniowy.
(To taka notka z okazji Misteriów Paschaliów).

18.03.2009

Sławomir Elsner -- Piosenka pijaka II

I znowu ta myśl, która mnie brudzi:
miłość jest biała i podła, dzika i ciężka
jak polarny niedźwiedź. I znowu
zaczynam się bać, bo na biegunie noc,
pół roku nocy, początek błądzenia.
(...)


14.03.2009

Krzysztof Rutkowski -- Requiem dla moich ulic

Dawno, dawno temu, w dzielnicy Le Marais, Hôtel Saint-Pol stał naprzeciwko Hôtel des Tournelles. Po płomienistym weselu Hôtel Saint-Pol zaczął podupadać. (...) Franciszek I wolał Loarę, a poza tym zawsze potrzebował pieniędzy, więc Włości Świętego Pola wyprzedawał po parceli, ale od czasu do czasu lubił zapraszać towarzystwo do popadającego w ruinę majątku damy i kawalerów na ucztę połączoną z podziwianiem dzikich zwierząt.
(...) Brantôme w "Żywotach pań swawolnych" opisał jak pewna dama rzuciła rękawiczkę na arenę z walczącymi ze sobą lwami i rzekła do kawalera De Lorges, że jeśli naprawdę ją kocha tak mocno, jak codziennie powtarza, to niech zejdzie na arenę i rękawiczkę przyniesie. Kawaler De Lorges zszedł pośród rozsierdzone bestie, rękawiczkę damie rzucił w nos i nigdy już więcej gadać z nią nie chciał, choć obsypywała go faworami i pragnęła mu oddać to, co ma najcenniejszego w najbliższych krzakach bzu. Kawaler De Lorges opuścił popadający w ruinę Hôtel Saint-Pol główną bramą od strony ulicy Świętego Antoniego.


Krzysztof Rutkowski - śledzi, wykopuje, całe lata w Paryżu siedzi i wybiera białe kamienie przeróżnych historii, jakie wciąż i wciąż to miasto z siebie wypluwa. Każda piędź ziemi jest zryta przez Rutkowskiego w jego przepięknych pasażach, w których najbrudniejsze dziwki przechadzają się po tych samych ulicach, przy których 200 lat wcześniej mieszkały kryształowe księżne i dumni biskupi.
Tę iście westernową historię o rękawiczce zaadaptował Schiller.

28.02.2009

Clive Staples Lewis -- Odrzucony obraz. Wprowadzenie do literatury średniowiecznej i renesansowej

[Demony] jak nieprzemijający bogowie są nieśmiertelne; jak śmiertelni ludzie są przemijające. Niektóre z nich, zanim stały się demonami, żyły w ciałach ziemskich; były faktycznie ludźmi. (...) Ale nie jest to prawdą w odniesieniu do wszystkich demonów. Niektóre, takie jak Sen lub Miłość, nigdy nie były ludźmi. Indywidualny demon (albo genius, normalny łaciński odpowiednik wyrazu daemon) z tej klasy zostaje przydzielony każdemu człowiekowi jako jego "świadek i stróż" w ciągu życia (Apulejusz, XVI). Zabrałoby nam zbyt wiele czasu śledzenie etapów, którymi genius człowieka, niewidzialny, osobisty i zewnętrzny towarzysz, stał się jego prawdziwym ja, następnie typem umysłu i ostatecznie (dla romantyków) darem literackim lub artystycznym. Zrozumieć ten proces w pełni oznaczałoby uchwycić ten wielki ruch do uwewnętrznienia i wynikające z niego wywyższenie człowieka oraz zasuszenie zewnętrznego wszechświata, na których w tak wielkiej mierze polegała psychologiczna historia Zachodu.

Clive Staples Lewis - był autorem mnóstwa esejów o średniowieczu i, prócz tego, Opowieści z Narni. W swoim Odrzuconym obrazie tropi we wspaniały, dowcipny i niesamowicie erudycyjny sposób średniowieczny Model świata. Wyłania się on ze strzępków literatury, teorii filozoficznych branych w nawias i dziedzictwa antycznego, w którym średniowieczni ludzie zaczytywali się tak jak my w opiniotwórczych tygodnikach.
Porównajcie sobie to z listem Claude'a Debussy'ego, który wspominałem kilka postów temu.

13.02.2009

Edwin Morgan -- Chaffinch Map of Scotland (Ziębowa mapa Szkocji)

(Państwo sobie klikną na obrazek, to sobie powiększą.)
Edwin Morgan - jest szkockim poetą, który doprowadził podobno do odrodzenia poezji w Szkocji. Czy powyższy tekst jest:
a) utworem literackim?
b) onomatopeją? Zięby śpiewają w podobny, bardzo różnorodny sposób.
c) po prostu mapą Szkocji?
d) mapą pokazującą, jak różni ludzie nazywają pospolitego ptaka? W poszczególnych regionach Szkocji zwykła zięba ma zupełnie inne nazwy.
e) mapą pokazującą wielość perspektyw? Brak pewności, że to, co nazywamy, naprawdę istnieje?
f) dowodem na to, że Szkoci posługują się niezrozumiałym językiem?
g) wyrazem dumy z własnego pochodzenia?

4.02.2009

Claude Debussy -- List do Jacquesa Duranda

Tak więc jestem znowu z moim starym przyjacielem morzem, jest ciągle nieskończone i piękne. Jest rzeczywiście naturalnym zjawiskiem, które może w najlepszy sposób służyć ludzkiej istocie. Jednakże otaczamy je niewystarczającym szacunkiem… Nie powinno się pozwalać na zanurzanie tych znużonych codziennością ciał, tych wszystkich ramion i nóg poruszających się w śmiesznym rytmie, co może tylko doprowadzić ryby do płaczu. W morzu powinny mieszkać tylko syreny, ale jak można by nakłonić te dystyngowane istoty, by wróciły do wód tylko po to, by znaleźć się w tak złym towarzystwie?

Claude Debussy - nie tylko w muzyce atakował zwykłość i przydawał znaczeń najprostszym czynnościom. Takie myślenie symboliczne zaczęło obumierać w powszechnej myśli chyba wraz z racjonalizmem, kiedy to przekonaliśmy samych siebie, że pod warstwą odczuwalną świata nie ma wyższego sensu, lecz technika i biologia. Jak bardzo nadal nie chcemy przyjąć tego punktu widzenia w pełni i ze wszystkimi tego konsekwencjami, świadczą co rusz wzniecane bunty, słusznie oburzone rozmiarami skandalu, że materializm i psychologizm tryumfują.

1.02.2009

Earl Babbie -- Badania społeczne w praktyce

Stało się dla nas jasne, że są tylko trzy akceptowalne wyjaśnienia zbierania śmieci w miejscu publicznym:
1. Naśmieciłeś, zostałeś złapany i ktoś zmusił cię do posprzątania po sobie.
2. Naśmieciłeś i poczułeś się winny.
3. Kradniesz śmieci.

Earl Babbie - jest socjologiem. Naukowcem. Tak. Jego dalekowzroczne wnioski i intrygujące analizy spędzają mi sen z powiek.

19.01.2009

Claude Lévi-Strauss -- Smutek tropików

(...) Zadano kolonizatorom [z zakonu św. Hieronima] pytania zmierzające do ustalenia, czy ich zdaniem "Indianie byliby zdolni żyć samodzielnie na poziomie wieśniaków z Kastylii". Wszystkie odpowiedzi były negatywne: "W ostateczności ich wnukowie; lecz tubylcy są tak występni, że można w to wątpić" (...) I jako jednomyślny wniosek: "Lepiej jest dla Indian, aby się stali niewolnikami, niż pozostali zwierzętami na wolności." (...) W tym samym zresztą czasie na sąsiedniej wyspie (...)Indianie zajmowali się chwytaniem białych i topieniem ich; następnie tygodniami stawiali straż przy topielcach, żeby przekonać się, czy ich ciała ulegają gniciu. Z tego porównania ankiet wynikają dwa wnioski: biali powoływali się na nauki społeczne, podczas gdy Indianie mieli raczej zaufanie do nauk przyrodniczych; i gdy biali głosili, że Indianie są zwierzętami, ci ostatni ograniczyli się do podejrzenia, że biali są bogami. Biorąc pod uwagę jednakową niewiedzę, postępowanie Indian było na pewno bardziej godne ludzi.

Claude Lévi-Strauss - trzyma fason, oj trzyma fason w tych swoich filuternych historyjkach. Spóźnione życzenia kolejnych stu lat życia!

12.01.2009

John Ashbery -- Śnieżka w piekle

Na początku są takie, co nie bardzo pasują,
Ale jakoś uchodzą. A wtem, któregoś ranka,
Niektóre miejsca wydają się wprost cudowne:
Pogoda i woda wydaje się cudowna,
I spokojne, nocne niebo, co przychodzi
W czas, by nas uchronić jak miecz
Rozcinający niebieski płaszcz księcia.

John Ashbery - umie z pojedynczego, bardzo własnego, "mojego" miejsca wyjść w niesamowicie odległą perspektywę. Mimo że jego wiersze są opowieściami, to z rzadka odzywa się w pierwszej osobie, chcąc jakby wyślizgnąć się z odpowiedzialności.

11.01.2009

Wikipedia -- księżna Tamara Czartoryska

Tamara Czartoryska jest w prostej linii potomkiem Giedymina - dziada Władysława Jagiełły.
(...) Była prezenterką telewizyjną boksu tajskiego. (...) W 2005 roku była konsultantem w reality show American Princess i Australian Princess. W tym samym roku zdobyła też trzecie miejsce (brązowy medal) w sportowym reality show The Games, a rok późnije wzięła udział w zawodach zwycięzców wszystkich edycji programu. W 2006 roku zagrała małe role w dwóch filmach. W amerykańskiej stacji telewizyjnej Octane TV prowadziła program motoryzacyjny Sexy ROAD TEST.

Księżna Tamara Czartoryska - gra też w horrorach. Np. taki The Evil Woods dostaje 3 gwiazdki na IMDB. I muszę powiedzieć, że widzowie są łaskawi wobec tej przewybitnej podróbki Blair Witch Project.
Jednak oprócz tego wszystkiego zajmuje się działalnością charytatywną. Chwała jej za to. W zasadzie fajnie jest wiedzieć, w jaki sposób potomkowie polskich rodów magnackich radzą sobie we współczesnym świecie.