25.12.2008

Slajd w kościele Stygmatów św. Franciszka w Bronowicach Wielkich -- Lulajże, Jezuniu

Zamknijże znużone płaczem powieczki,
Utulże zemdlone łkaniem wardżeczki.

Autor slajdu bardzo się starał nie użyć niegramatycznej formy "usteczki" w drugim wersie. Naprawdę bardzo się starał.
Jeszcze weselszych Świąt życzę Państwu.

13.12.2008

Ngmapang -- [do duchów przodków]

Dzieci powinny stąpać po mokrym, a nie suchym liściu. Suchy liść szeleści.

Ngmapang -- był kapłanem w plemieniu Nakpantiib. Mieszkał w wiosce Nabwa, położonej przy drodze do Yendi, niedaleko Saboby, na pograniczu Ghany i Togo, gdzieś u równika, gdzie jest tylko gorący wiatr i pył. Czyli mieszkał zupełnie nigdzie, w miejscu, które nie istnieje, którego nawet nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, a tym bardziej zrozumieć, czym był dlań mokry liść.

23.11.2008

John Milingtone Synge -- Wyspy Aran

Chodziłem po wyspie niemal każdego dnia, lecz nie widziałem nic poza zwałami mokrego kamienia, strzępami piany i hałasującymi falami.
Łupkowaty wapień czernieje pod wpływem kapiącej nań wody, toteż gdziekolwiek bym się nie obrócił, wszędzie napotykałem tę samą obsesyjną szarość, wijącą się i kłębiącą między wąskimi poletkami, oraz to samo zawodzenie wichru, który huczy i gwiżdże w luźnych szczelinach ścian domu.

John Milingtone Synge - spędził na wyspach Aran kilka lat. Ateista, artysta, nowoczesny młodzieniec próbował zrozumieć tradycyjnych, ciężko pracujących ludzi, u których katolicyzm mieszał się z wiarą w elfy.

18.11.2008

Anonim -- Kiedy wiodłem konie nad wodę

6. Uderzyłem w relikwiarz
Ilaire, ilaire, itou,
Ilaire, ilaire, o, moja Nanette!
Uderzyłem w relikwiarz: „Obudź się, jeśli śpisz, pani!”

7. "Nie, nie śpię ani nie drzemię,
Ilaire, ilaire, itou,
Ilaire, ilaire, o, moja Nanette!
"Nie, nie śpię ani nie drzemię, czekam na ciebie w piekle.

8. Spójrz, me usta są pełne ziemi,
Ilaire, ilaire, itou,
Ilaire, ilaire, o, moja Nanette!
Spójrz, me usta są pełne ziemi, a twoje wypełnia miłość.

9. Obok mnie czeka miejsce
Ilaire, ilaire, itou,
Ilaire, ilaire, o, moja Nanette!
Obok mnie czeka miejsce i trzymam je dla ciebie."

Jest to tradycyjna piosenka francuska o bardzo prostej melodii: miarowej, spokojnej i sennej. Każdy wers przepoławia zawołanie do Nanette, co działa tym bardziej kołysząco. Jednak pod płaszczem banalnej melodii i ludowego charakteru kryje się historia rodem z Poego.
(Do posłuchania tutaj, świetne wykonanie Le Poème Harmonique.) (Oraz tu, urocza Francuzka.)

11.11.2008

Robert Tekieli -- wywiad z "Brulionu"

Robert Tekieli: Nie jest tak, że cała kultura popularna jest z gruntu zła, są takie westerny, w których wszystkie wartości są po kolei...
Andrzej Nowak: Były.
Tekieli: Były takie westerny.
Nowak: Już się ich nie produkuje.

Robert Tekieli - jest osobą potrzebną. Na początku redaktorował najważniejszemu polskiemu pismu literackiemu, potem przeszedł nawrócenie i zmienił profil pisma na ultrakatolicki. Jednak z jego środowiska niejednokrotnie wychodził najciekawszy obecnie ferment myślowy. Niektórym śmierdzi.

25.10.2008

Marcin Baran -- Okruchy miłości, pęczniejące kłamstwa

(...) Kupować chleb i przewijać
dzieci, chodzić do dentysty
albo do spowiedzi - jest w tym
godzien podziwu rytm i przeznaczenie.
Ale ona ma tak dokładne ciało,
spazmatyczne pośladki
i szczupłe nawet uszy.

Marcin Baran - pisze o seksie i ładnych ciałach kobiet. Ale bez tej histerycznej nuty, jaka często zdarza się poetom dokumentującym codzienne wrażenia, a która szczególnie często zdarza się poetom piszącym o tym, jak fizyczność naciera i zdaje się być ważniejsza od spraw duchowych. Te wiersze to małe elegie o pożądaniu.

11.10.2008

Gráinne -- do Diarmuida Ua Duibhne

Struga wody jest odważniejsza od ciebie, gdy przychodzi do miłości.

Gráinne i Diarmuid Ua Duibhne – to bohaterowie aithead (opowieści o ucieczce), jednego z typów celtyckich pieśni. Gráinne była żoną sławnego wojownika, Fionna Mac Cumhaila. Jednakże Diarmuid chciał pozostać wiernym swojemu dowódcy, więc po wspólnej z nią ucieczce obiecał sobie, że nie tknie dziewczyny. Pewnego dnia, kiedy przeprawiali się we dwoje przez strumyk, kropla wody spadła na wewnętrzną stronę uda Gráinne’y. Powiedziała ona wtedy te słowa i Diarmuid już nie wytrzymał.

22.09.2008

Jorge Louis Borges -- Owładnięcie wczoraj

Tylko to co umarło jest nasze, naszym jest to co straciliśmy.
Była Troja, ale Troja przetrwa w heksametrze, który ją opłakał.
Izrael istniał kiedy był pradawną tęsknotą.
Każdy wiersz z czasem staje się elegią.
Nasze są kobiety, które nas zostawiły, już nie poddanych przededniu,
zgryzocie, niepokojom i udrękom nadziei.
Nie ma innych rajów poza rajami utraconymi.

Jorge Louis Borges - to dla mnie postać-zagadka. Izajasz mówiący językami, ślepy bibliotekarz, sięgający w głąb istoty rzeczy, istoty melancholii. Ten cytat od zawsze przyprawiał mnie o dreszcze, zwłaszcza jako motto najbardziej wzruszającego tomiku poezji - Arytmii Jacka Podsiadły. Kiedy dowiem się coś więcej o tym wszystkim, dam znać.

13.09.2008

Natalia Löwowa -- do Ryszarda Löwa

Miałeś rację.

Natalia Löwowa i Ryszard Löw -
przez wiele lat podróżowali po Europie, a gdy Natalia (urodzona w Belgii) zachwycała się Rzymem, Paryżem czy Toledo, jej mąż zawsze powtarzał: "To jeszcze nic, poczekaj, aż zobaczysz Kraków." Kiedy w końcu udało im się przyjechać do Krakowa, zobaczyli ośnieżone Planty o zmroku i dorożkę w migotliwym świetle latarni. Wtedy właśnie Natalia powiedziała tamte słowa.
(To taka notka po przyjeździe z Bratysławy.)

4.09.2008

Irek Grin, Gaja Grzegorzewska, Marcin Świetlicki -- Orchidea

Na rogu Małego Rynku i Siennej spotkali kobietę w amarantowym płaszczyku.
- Przepraszam pana – zwróciła się do mistrza – pan mieszka w tej kamienicy, co człowiek, na którego mówią mistrz. Czy nie wie pan przypadkiem, jak go mogę zastać?

- Nie znam – odparł spłoszony mistrz.
A Dyduch nie mógł oderwać wzroku od ślicznej buzi (...) i postanowił, że trzeci raz tego dnia nie skłamie.
- To on – wyciągnął palec oskarżycielsko w kierunku mistrza.


Irek Grin, Gaja Grzegorzewska i Marcin Świetlicki - odnowili we mnie wiarę w dwie rzeczy: możliwość wspólnego pisania książki przez kilka osób; oraz powieść w odcinkach. Troje znawców kryminału nie tylko tworzy i publikuje na łamach Onetu ciekawą historię, potrafiąc w taki sposób skonstruować opowieść, aby utrzymywać czytelników w oczekiwaniu na dalszy ciąg, ale udaje im się chyba rzecz trudniejsza, z jaką niejeden Prus i niejedna Clara Veritas sobie nie radzili - komponowanie spójnej fabuły, która broni się jako całość.

16.08.2008

Stanisław Wyspiański – List do Tadeusza Stryjeńskiego z Wenecji, 16 marca 1890r.

W uszach brzęczy mi ciągle ten wiersz z P. Tadeusza – „czyż nie piękniejsze stokroć deszcz i niepogoda”, jakby ironia – żal i przymus, żeby mu raz musieć złorzeczyć – i złorzeczyć temu Litwinowi, z parafii, co włoskie niebo nazywa „zamarzłą wodą”.

Stanisław Wyspiański – znalazłszy się w Wenecji, zachwycił się tamtejszym krajobrazem, nasyceniem barw i wspaniałością zabytków. Z tym większą złością, niepewnością i wyrzutami sumienia musiał wtedy czytać Mickiewicza, który przedkładał szaroburą pogodę w Polsce nad włoskie niebo - tylko dlatego, że ów deszcz, błoto i plucha są polskie.

11.08.2008

Dmitrij Anatoljewicz Miedwiediew -- [wypowiedź telewizyjna]

Rosja historycznie jest gwarantem bezpieczeństwa narodów Kaukazu. To nasza misja i obowiązek. Nigdy nie byliśmy i nie będziemy w tym regionie biernymi obserwatorami. (...) Należy pokazać przywódcom Gruzji, iż nie będziemy tolerować działań przestępczych, będziemy teraz wymuszać na nich pokój.

Dmitrij Anatoljewicz Miedwiediew - oraz Wołodia Władimirowicz Putin obecnie stosują wobec Gruzji retorykę, którą zapoczątkowali politycy USA, mówiąc o swoich przeciwnikach wojennych. I tak, po raz kolejny Rosja wykorzystuje zachodnią "wizję świata" dla swoich celów, pokazując dwie rzeczy: miałkość tej wizji oraz głębokie niezrozumienie, z jakim Zachód wciska się w różne rejony świata. Kiedyś na swój sposób wykorzystali świetlane idee Franklina D. Roosevelta o "strefach wpływów", co skończyło się decyzjami jałtańskimi, a teraz patrzmy, jak "walcząc z terroryzmem" anektują Gruzję.

24.07.2008

Marcin Cecko -- tele

odbierz telefon
weź
odbierz ode mnie telefon
odbierz moje ubrania
wszystkie i natychmiast
odbierz ze mnie ubrania
w całości i do końca

muszę powiedzieć ci coś do ust
muszę powiedzieć ci coś do ust

mogę na tym stracić
jestem gotowy
mogę się podłożyć zobacz
(...)

odbierz telefon
gotowe gotowe gotowe
przyjdź i zabierz się
za mnie

Marcin Cecko - chodzi jak dres i mieszka w Warszawie. Jednak jego wierszy nie da się w pełni zrozumieć, jeśli nie usłyszało się ich w wykonaniu autora - zazwyczaj wykrzykuje je do mikrofonu, akompaniując sobie np. dziecinną plastikową gitarką. Są to pocięte strzępki codziennych rozmów zwykłych ludźi - gdy zagęszczone, odsłaniają swój rozpaczliwy apel o odzew: mów, mów mi, ale i move me.

12.07.2008

Zygmunt Sarnecki -- Zwyczaje towarzyskie

Do jakiego wieku wdowa uważać się ma za młodą? Idąc za głosem opinji publicznej, jako słup graniczny oddzielający młodość od niepodległości kobiecej stawiamy cyfrę lat trzydziestu, a w wyjątkowych razach czterdziestu. (...)
Narzeczony przed codzienną wizytą u narzeczonej obowiązany jest przysłać bukiet. Kolor kwiatów w tym bukiecie zmieniać się powinien codziennie, zaczyna się od białych, i stopniowo dodaje się różowe, tak iż w wigilię ślubu ostatni bukiet zwykle jest zupełnie czerwony...

Zygmunt Sarnecki -
obok kilku marnych sztuk teatralnych zdołał napisać w drugiej połowie XIX wieku dziełko o savoir vivre. Stało się ono bestsellerem po pierwszej wojnie światowej, kiedy wszyscy nowobogaccy chcieli poznać zasady zachowania się w towarzystwie. Oczywiście podręcznik Sarneckiego był już zupełnie nieaktualny, co wywołało ironiczne komentarze wśród ludzi lepiej obytych.

7.07.2008

Władimir Nabokow -- Motto do tomiku wierszy "Stichi"

Un souvenir heureux est peut-etre sur terre plus vrai que le bonheur.
(Wspomnienie doznanego szczęścia jest być może prawdziwsze od samego doznania.)

Władimir Nabokow - już w dzieciństwie używał francuskich i angielskich zwrotów do kolegów w szkole, więc nikt go nie lubił. Wiersze pisał słabe, ale za to zbierał motyle. Motto jest z Musseta.

25.06.2008

Wojciech Bonowicz -- Albo-albo

(właśnie miało być lato
lecz deszcz spadł i je strącił pa)


Wojciech Bonowicz - poezja jako taka dzieli się podobno na wiersze miłosne i nie, zaś wiersze Bonowicza dzielą się na te o Bogu i te, gdzie nie pisze nic o Nim. Wojciech Bonowicz w zasadzie tych drugich nie pisze. A może w ogóle takie nie istnieją.

10.06.2008

Jacek Podsiadło -- Mimo, że mamy wstać rano do pracy, zamiast spać wspominamy niezwykłe zdarzenia

Jeszcze przyjdzie tu po nas anioł z powietrzną trąbą.
Sprawi, że pewnego pięknego dnia wypierdolą nas z pracy.
Zabiorą nam mieszkania.
Odejdą od nas żony.
Będą się dziać rzeczy straszne.
I znów staniemy się wolni.

Jacek Podsiadło - kiedyś był właścicielem najsłynniejszych dredów w Polsce i zarzucał w wierszu Miłoszowi, że "skurwieli nie nazwał skurwielami". Potem urodził mu się syn, a jego twórczość skondensowała się, zmężniała, ale stała się chyba jeszcze bardziej powszednia jak chleb.

Marek Bieńczyk -- Terminal

Dam wam dobrą radę: nie piszcie testamentów, popijając różowe wino, vin rosé. Pijcie białe, gdy zbieracie wszystko, czerwone, gdy wszystko dzielicie. Co prawda przy różowym wychodzi efektownie, czyż nie tak?, za to zupełnie nieskutecznie.

Marek Bieńczyk - koneser win. Pisze książki podobne stylem do thrillera "Se7en". Z jednej strony można je czytać
po prostu jak opowieści o kochankach czy szpitalu psychiatrycznym, a z drugiej otwierają mnóstwo kulturowych nawiązań, mechanizmów i gierek. Czyli tzw. postmodernizm.

25.05.2008

Przemysław Owczarek -- Sierpień

Mężczyźni przynoszą z ogrodu cukinie. Kobiety duszą leczo, para wymyka się z garnków i goni mgłę na łące. I wtedy niebo mówi do ziemi: to jest naprawdę ładny wieczór. A ziemia? Ziemia nie odpowiada, ziemia jest pyszna, ziemia ukryła wszystkie tajemnice w strąkach fasoli.

Przemysław Owczarek - pracuje w muzeum chyba w Łodzi. Napisał książkę o kulcie Jana Pawła II w Polsce, ale poza tym jest fajnym facetem. Jego wiersze są gęste, zapętlające się, pachnące mleczem i zalanymi łąkami nad Biebrzą.

18.05.2008

Witkacy -- 622 upadki Bunga, czyli demoniczna kobieta

Nie macie Boga, a chcecie uwierzyć w Szatana, aby was bawił w godzinę śmiertelnej nudy.

Witkacy - wróciwszy do Polski w 1917 r., z przerażeniem patrzył na powszechny entuzjazm, bezkrytyczną radość z odzyskania niepodległości i fakt, że nikt nie chciał spostrzec, iż Polskę zaczynają otaczać dwa żywioły totalitaryzmu.

3.05.2008

Anonimowy sprzedawca skarpet -- Mantra

Tanio, okazja, skarpety polecam. Tanio, okazja, skarpety polecam. Tanio, okazja, skarpety polecam. Tanio, okazja, skarpety polecam.


Anonimowy sprzedawca skarpet - stał w latach 90.-tych
z pudełkiem skarpet pod Bramą Floriańską albo na Starym Kleparzu i mamrotał swoją mantrę. Wyglądał na opóźnionego w rozwoju, toteż wszystkie dzieci się zeń śmiały, ale również się go bały.
Podobno między skarpetami miał ukryte narkotyki, więc w końcu zwinęła go policja.

19.04.2008

Jaufre Rudel -- Kiedy strumień zdroju...

O, daleka Ukochana!
Serce moje ściska żal.
Inny balsam, driakiew inna
Twoich nie zastąpią słów,
Lecz alkowy Twej firana
Albo gaj niech nam gościny
Udzielą gwoli kochania.

Kiedy mogę o niej o niej myśleć,
Wtenczas ściskam ją, całuję.
Lecz usiedzieć nie dam rady,
Bo frasuję się i płonę,
Gdyż owocu z tego kwiata
Nie będzie. Wciąż mną chwieje
rozrywające uczucie.

Jaufre Rudel - był strasznie zdesperowany, żeby znaleźć sobie dziewczynę. Kiedy jego koledzy po powrocie z wyprawy krzyżowej opowiedzieli mu o pewnej Hodiernie, postanowił się w niej zakochać. Wprawdzie mieszkał we Francji (a ona w Trypolis - dzisiejszy Liban), ale nie stanowiło to dla niego problemu w pisaniu jednych z najnamiętniejszych wierszy w całym średniowieczu.

1.04.2008

Lawrence Durrell -- Monsieur, albo Książę Ciemności

Tak, przeszłość zyskała teraz dziwnie jędrną głębię, wagę, która bynajmniej nie składała się (...) z wielu tęsknot. Była pełna i soczysta, dorodna jak jesienny owoc. (...) Poczucie nieuchronności, osamotnienia i tym podobne składały się natomiast na teraźniejszość. Tu, wysoko, wiosna skrobała do drzwi jak pies.


Lawrence Durrell - pisarz brytyjski, spędził większość swego życia poza krajem, bowiem Anglia napawała go odrazą. Jego melancholijna proza (Kwartet aleksandryjski i Kwintet awinioński) opowiedziana jest w skupiony i niezwykle kunsztowny sposób.